Bilans 17.02.2016 :
~ pół kromki chleba z fetą, sałatą, keczupem i trochę kukurydzy | ok. 104 kcal
~ 2 kawałki tortu urodzinowego + kilka ciasteczek | ok. 500 kcal
604 kcal
Jakby to ująć. Czuję, że bulimia wciąż gdzieś mi w głowie lata. Aktualnie dzień bez wymiotów dniem nieudanym. Nie, nie zwymiotowałam tortu - w szkole byłoby niezręcznie. Po powrocie pod pretekstem ochoty na tzatziki łyknęłam trochę kiszonych ogórków i popiłam dwoma szklankami mleka. Efekt? Wyrzuciłam z siebie deser w inny sposób. A potem ogórki i mleko wymiotowałam. Eh... nie wiem jak się pozbyć tej bulimii.
Co do wagi. Rano było 50.1 !! Byłam na maksa szczęśliwa, że już wkrótce zobaczę tą cyfrę 4. Po dzisiejszym dniu obawiam się, że nie tak szybko nadejdzie ten moment. Zawsze mam jeszcze tabletki na odchudzanie, które mnie chronią przed niektórymi kaloriami ;) Nie poddam się!
Powolutku Cie opuści to bulimiczne świństwo. Wiesz, że możesz schudnąć bez tego, i trzymam kciuki by tak było :*
OdpowiedzUsuńTeż nie cierpię bulimii ;/ Zawsze jakaś jej cześć w naszej głowie zostaje, tak samo jak z anoreksją i całą resztą. xd Super bilanse tak trzymaj. :* Cieszę się z twojego szczęścia ^^
OdpowiedzUsuń~ MM
http://another90sgirl.blogspot.com/
Walcz walcz walcz!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przez przypadek, ale widzę miłą atmosferę. Pięknie jest ujrzeć ta 4 z przodu. Uwierz :) Dąż do niej.
Trzymaj się. Chudego!
Nie dawaj się bulimii! Sama z nią walczę i wiem, jakie jest ciężkie i wymaga wysiłku. Ale ten wysiłek i silna wola zawsze się opłacają. Aww, super masz tą wagę!
OdpowiedzUsuńPowodzenia dalej :)